poniedziałek, 26 marca 2012

Seminarium z posluszenstwa z Aneta Migas

W ostatni weekend marca spotkalismy sie w Siechnicach na seminarium z posluszenstwa sportowego. Co tu duzo pisac-bylo fantastycznie! Bardzo idywidualne podejscie, nowatorskie metody i ogromne zarazliwe zaangazowanie prowadzacej :)

filmik ze wszystkimi uczestnikami:
http://www.youtube.com/watch?v=I01b02vWsuI

i kilka fotek:






czekam jeszcze na plytke z filmikami z naszych trenigow :)

niedziela, 11 marca 2012

Marcowy weekend IPO

Poprzedni tydzien obfitował w bardzo niefortunne zdarzenia :( Efektem byl moj totalny brak czasu, ochoty i sily na zajmowanie sie psem. Sexy calusieńki tydzień  zajmowala sie nic-nie-robieniem. Klatka-siku-łózko-klatka-siku-łóżko itd.  No i zaskoczyla mnie, bo zniosla to bardzo dzielnie. Jeszcze wiekszym zaskoczeniem byla jej pracowitość na weekendzie. Gryzla pieknie i dzielnie, nie interesujac sie parkingiem albo chmurkami na niebie... No i zaczelismy robic namioty-dla mnie to cwiczenie `nienauczalne` ale ona radzila sobie super. Bedzie fotka jak szczerze sie bardziej niz wilku :) Z radosci, ze mam takiego madrego i pracowitego psa. Biedaczka nie wie, ze swoimi staraniemi zapewnila sobie tydzien w klatce przed kolejnymi warszatatami ;)


fotki autorstwa Mileny Dlawichowskiej TU


niedziela, 26 lutego 2012

Wystawa Champion of Champions

Mimo iz Sexy zakończyła już na razie krotka karierę wystawowa  na ta nietypowa wystawę postanowiłam się wybrać. Bo blisko, bo nigdy nie bylam. Oczywiscie po zgloszeniu okazalo sie, ze termin pokrywa sie z weekendem IPO. Ruskim targiem w sobote gryzienie, w niedziele modeling :)
Sexy byla sama wziela co miala wziac (CWC, Najlepsza Suka Wystawy Championów 2012) choc zachowywala sie okropnie. Wstyd. Dzikus jednak musi sie odchamiac regularnie. Rozpoczela dorosly championat z duzym CeWuCem, wiec jest jakas mala motywacja by go kiedys skonczyc :)

Sama wystawa jak wystawa, na plus brak opisów i uzasadniania wyborów, a tym samym niepotrzebnych nerwów. Dziekujemy za spotkanie!

niedziela, 4 grudnia 2011

TEST PSYCHICZNY

Plan byl taki: pojedziemy na 10.00 poogladac egzamin PT i ogarnac sie troche miedzy ludzmi i psami. Takie odchamianie se zrobic. Wstac sie udalo dopiero po 10 ale trudno, pedzimy do auta, przekrecam stacyjke i ciiiisza. No wiec do ponad 12 laduje akumulator (testy mialy sie zaczac kolo 12), wraz ze wzrostem napiecia coraz czesciej `krece` biedny silniczek a tym samym opozniam naladowanie. Zapalil w koncu, jade z dusza na ramieniu z pustym bakiem bez tankowania, bo 1. jestesmy mocno spoznione i mimo ze z ochamiania przed testem nici to mam nadzieje na koncowke testu zdazyc 2. boje sie zgasic silnik, ktory z trudem odpalil podlaczony do gniazdka. Paliwa jednak starcza i dojezdzamy akurat na... ogloszenie wynikow testow.

Naszczescie spoznione sa jeszcze dwa psy. Sexy jest mega podniecona impreza, pospiechem, nerwami, a do pelni szczescia widzi jak wnosza rekaw na plac. Wchodzimy na probe strzalu. Tzn. wchodze ja, dwoch innych przewodnikow i ich psy, Sexy natomiast porusza sie podskokami tylem do kierunku ruchu. Strzaly nie ulatwiaja poruszania sie, bo rzeczywiscie brzmia jak pejcz, wiec Sexy podwaja wysilki w opoznianiu marszu-niech ten Pan co niosl ten rekawek w koncu sie pokaze!!!

Zaczynaja sie testy socjalne dla pozostalych psoww, wiec wychodzimy z placu. I tu moj blad, bo stoje i czekam a nalezalo troszke suke zdyscyplinowac i chociaz dwiema komendami pokazac, ze nie przyjechalismy tu na impreze czy inna potupanke, wiec skoki i darcie ryja sa niewskazane. Wjezdzam spowrotem na plac, wiaze rozskakana malpe do slupka i czekam co dalej. Pozorant przechodzi spokojnie kolo nas, Sexy nie zwraca na niego wiekszej uwagi zajeta bieganiem dookola slupa i zaplatywaniem linki. Przerwa na odplatanie psa. I atak na mnie. Sexy slicznie sie miota, wscieka i szczeka. Ja natomiast dowiaduje sie w praktyce, ze rzeczywiscie dobry pozorant musi byc dobrym aktorem. Nie udaje mi sie powstrzymac i wybucham smiechem.
W efekcie ->ocena ostrosci (predyspozycje obrony, wyksztalcenie popedow)-wykazuje chec obrony 4/5 pkt

Teraz plynne przejscie do ataku na psa, ladny, pelny chwyt i ... przestalam sie w koncu smiac, bo naprawde palka poszla w ruch zwawo i na powaznie. Sexy nie zawiodla i tylko oczy zamykala, ale nie popuscila ani troszeczke :)
Wiec -> ocena twardosci (pewnosci siebie, odpornosci psychicznej)-odwazny atak z uchwyceniem rekawa - 5/5 pkt

No i to czego obawialam sie najbardziej i slusznie, choc wizje mialam inna. Jeszcze nie zdazylam dobrze odwiazac psa z palika jak juz uformowal sie szpaler z... pozorantem w srodku. Zostawiam na waruj, przechodze za szpaler  i widze, ze mierzy... Trudno niech sie dzieje wola nieba, skoro wstawiaja pozoranta do grupy to chyba licza sie z mozliwoscia ugryzienia. Wolam, zrywa sie i biegnie... oczywiscie do pozoranta, naszczescie przyjaznie nastawiona, podniecona, aktywnie przeszukuje go gdzie schowal rekawek :) Fajnie, lepszego zachowania nie moge sobie wyobrazic :) Sedzia byl innego zdania: ocena usposobienia (psychiki)-przebiega przez szereg niezbyt pewnie-3/5pkt
Na druga komende niechetnie przybiega do mnie.
Sztywne reguly opisu daly taki dziwaczny wynik, bo nie bylo przebiegniecia przez szereg wcale (zostala w nim), ani niepewnosci-caly czas byla zadowolona, usmiechnieta i rozbawiona. Z dwojga wole takie silne zaintresowanie niewidocznym lupem niz posluszenstwo i przybiegniecie do mnie bez zainteresowania pozorantem.

Ostateczny wynik:
-oporna na strzal
-12/15 pkt- test psychiczny zaliczony 

sedzia: Alekszander Skrzyczynski

piątek, 2 grudnia 2011

slady

Nareszcie!!! Sexy zaznacza przedmioty na sladzie!!! Przyszlo wczoraj z dnia na dzien, jakies zwarcie w mozgu i JEST. Jakies 3-4 kroczki przed przedmiotem robi sie niska na nogach i aktywnie go szuka :) waruj bylo juz wczesniej ladne i proste, wyskakiwanie naprzod samo zniklo jak nie daje zarcia za przedmiotem-czasem tylko nos sprawdzi co jest w nastepnej stopie (druga cz. filmiku)

http://www.youtube.com/watch?v=w6iatcUnwcI

poniedziałek, 28 listopada 2011

trening listopadowy II

Sexy po chorobie, troche oslabiona, ale zdecydowalam sie zawiesc ja na trening. Pracowala tak na 3/4 swoich mozliwosci. W pewnym momencie zaproponowala pozorantowi oszczekanie. Takie fajne rowne, agresywne, donosne, siedzac na tylku i uderzajac przednimi lapami w ziemie. Jak na youtube madre i dobrze wyszkolone pieski robia :) Teraz tylko to wychwycic... No i na tym skoncentrowalismy sie w niedziele. W niedziele Sexy postanowila konsekwentnie wykonywac to cwiczenie na lezaco (a czemu niby na lezaco nie mozna?) naprzemiennie mialczac jak kot, placzac jak dziecko, kaszlac jak gruzlik no i czasem SZCZEKAJAC.Gdzies we mnie zatlila sie nadzieja, ze uda sie kiedys opanowac to cwiczenie.
Niestety powrocilo odmawianie gryzienia po kilku udanych chwytach. mam nadzije, ze oslabienie po chorobie jest jedyna przyczyna.

Na posluszenstwie goscilismy innego wilczaka-Marroka :) Ladne psisko, szkoda, ze nie udalo mi wstac odpowiednio wczesnie by zdazyc na jego trening.

poniedziałek, 4 lipca 2011

oboz IPO z Jackiem Lewkowiczem

Parę minut po 6 rano przez spokojną dotychczas wieś Laski posiadającą na swoim terenie OSP, stacje paliw, kilka spożywczo-monopolowych i kilkadziesiat domów + obowiązkowo kościół i bar przejeżdza kawalkada dwudziestuparu samochodow. Rejestracje z podlaskiego, dolnośląskiego, zachodniopomorskiego, mazowieckiego, małopolskiego, itd.. Znikają za PGR i parkują na rozległych łąkach. Grupa ludzi w kaloszach, z psami, zaczyna przeszukiwać teren.
-Trupa znaleźli!
-Może to CIA?!
Sklep w Laskach już otwarty, a skoro wino jest to dyskusja trwa. Kawalkadę widzieli wszyscy, a jeden szczęśliwiec dojeżdzający na otwarcie sklepu rowerem od strony PGRu widział tropiące psy. Jest dziś gwiazdorem spotkania, jako ten co widział najwięcej snuje opowieść i stanowczo dementuje domysły kolegów.

W rzeczywistości to grupa zapaleńców pod wodzą Jacka Lewkowicza rozpoczęła tygodniowy obóz szkoleniowy IPO :)


Na początku obozu panuje sportowa atmosfera, zapał do ćwiczeń (na pierwszym tropieniu o 6.00 rano stawiło się 99% składu!), a o 22.00 wszystkie światła są już pogaszone. Sexy atmosfere pracy wyczuła od razu i uznała, że jak tylko pańcie spuści z oka to pańcia ją tu zostawi samiutką na te trudy i znoje a sama pojedzie na prawdziwy urlop. Więc postanowiła... nie spuszczać pańci z oka. Rano posłuszeństwo lub ślady, potem obrona, obiad, obowiązkowa drzemka i kolejna obrona. Każdy wilczak by zwariował. Jako dobrze wytresowan
a pańcia zamiast podziwiać treningi innych psów grzecznie siedze w pokoju, usypiam wilczaka by choć chwilę odpoczął i zebrał siłe i ochote na pracę i tylko czasem moge troche poobserwować przez okno. Muszę przyznać, że dawno się tak nie wyspałam :) Bliżej weekendu ekipa się rozrasta i wydłuża czas wieczornego grillowania. Wilk oczywiście uczestniczy również. O próbie wykiwania jej z imprezy poinformowała Kępno i sąsiednie powiaty. Jak dla mnie nowym odkryciem i absolutnym hitem jest malinówka lubelska. Pijaństwo? Nie, pomoc naukowa! Malinówka spożywana przez deptacza powoduje bezbłędną pracę psa na śladzie. Nie dowiedziałam się jednak czemu spożywa się ją codzinnie i to w godzinach wieczorno-nocnych, skoro tropienie jest co drugi dzień rano... jeszcze dużo muszę o tym sporcie nauczyć.

A co robiliśmy?

Tropienie:
Od tego zacznę, bo to moja ulubiona konkurencja i jedyne momenty w życiu wilka kiedy jest spokojny, skoncentrowany i uwaga-myślący! Zdecydowanie warto było poświęcić cały zeszły rok na nudne kółka i kwadraty. Dzika, rozszalała suka wciąga mnie na postawę bierze trzy wdechy i... wielka przemiana, spokojnie węszy, ładnie wybiera smakołyki, nie pędzi jak dzika surykatka na odcinkach bez żarcia, nie myli się w zakrętach, no cud malina nie Ona.

Posłuszeństwo:
Nie bardzo jej się chciało robić cokolwiek. Pod światłym kierunkiem Anety (dz-ie-ku-je-my) pracowałyśmy nad dokładnością i przeciągnieciem jej motywacji i skupienia ponad kilka sekund... Dostałam masę wskazówek, dużo zachęty, więc będziemy walczyć dalej w domu.

Obrona:
Sexy kocha obronę, trzęsie się, piszczy, szaleje jak tylko zobaczy, że pakuję sprzęt, wciąga mnie na plac i ugryzie trzy razy (zawsze dokładnie 3) i ... nie ma już siły na więcej. Cieszę się, że jej się to nie nudzi i siódmego dnia była tak samo napalona jak pierwszego. Bardzo obawiałam się jak zareaguje na zmianę pozoranta, ale nie zrobiło to na niej żadnego wrażenia (tu ukłony dla Daniela za pełne poświęcenia wcześniejsze zapoznanie się z suką, mam nadzieję że ręka już ok ;)

Wszystko co dobre szybko się kończy. Ledwie przyjechałyśmy a już trzeba się pakować. W niedzielę zaraz po obiedzie ośrodek opustoszał, a my by owlec maksymalnie powrót do szarej rzeczywistości poszłyśmy sobie na długi spacerek. Ależ tam był piękny las! Szkoda, że przez cały tydzień nie było siły na długie spacereki. Po powrocie (tym razem bez żadnych przygód!) suka padła i spała do wtorkowego wieczoru. Zmęczony wilczak to zjawisko nietypowe acz wysoce pożądane. I na koniec OGROMNE podziękowania dla MARZENY za (jak zawsze) doskonałą organizacje, dla JACKA i ANETY za treningi i anielską cierpliwość do nas!!!

od autora: niektore wydarzenia zostaly wyolbrzymione, znieksztalcone lub pozbawione chronologii